Pamiętniki Nutka 11

Wszyscy zastanawiali się czy jestem chłopcem czy dziewczynką? Większość uważała,że taka milutka może być tylko koteczka. Hm.304-d To poważna sprawa,bo należy mi nadać jakieś imię.Pańcia chciała,żeby było muzyczne,albo związane ze starożytnym Egiptem.Początkowo miałem być Bemol,ale skoro jestem „ona” to postanowiła,że będę Nutką.Teraz jest moda na „dwa w jednym’.Będzie mi patronować bogini Nut,a Nutce bardzo pasuje wylegiwanie się na magnetofonie.Bardzo lubię,gdy wydobywają się z niego dźwięki.

Imię przypadło mi do gustu i szybko zrozumiałem,że Nutka to ja.

Dziś wybuchła bomba. Odwiedziła nas bardzo fajna Kocica. Przywitałem ją godnie z zadartym ogonem o odwrociłem do Niej tyłem. Ona wie,że to z mojej strony największy dowód sympatii. Daje Jej przecież do obwąchania moją najsilniej pachnącą wizytowkę. Niektórzy dwunożni są totalnie bezrozumni. Nie doceniają mojego zaufania i mówią,że jestem niekulturalny,bo obracam się do nich tyłem.A w jaki sposób mieliby mnie obwąchać? Przecież właśnie pod ogonem mam najsilniej pachnące gruczoły zapachowe,które my koty sobie nawzajem obwąchujemy na przywitanie.Oczywiście dotyczy to tylko przyjaciół. Takie gruczoły mamy także na pyszczku i ocierając się nimi pozostawiamy swój zapach.Inne koty potrafią go odczytać i wiedzą,że w ten sposób oznaczyliśmy swój teren.

Ocieramy się także o dwunożnych. W związku z tym wiadomo do kogo należą,ale ciiiiiicho,otym nie mówi się głośno.Oni są bowiem przekonani,że w ten sposób wyznajemy im miłość. Gdyby znali prawdę,byliby rozczarowani.

Wizytująca nas Kocica,nie grymasiła ,tylko z dziwnym uśmieszkiem zapytala: Co ta Nutka ma pod ogonem? Wydało się !   Jestem kocurem! Pańcia się ani tochę nie zmartwiła. Powiedziała,że w takim razie będę Nutkiem. Tak już pozostanie ,nawet po tym jak pod moim ogonkiem zajdą pewne zmiany.

A’propos ogonka. Mam go zakręcony w lewo jak obwarzanek .Wszyscy się z tego śmieją,a ja nie pojmuję dlaczego? W ogóle to z moim ogonkiem jest trochę kłopotu.Zahacza o różne przedmioty ,te spadaja z wysokości i nie wiadomo dlaczego robi się ich więcej.Potem Pańcia biega z miotłą i je zbiera.Na dodatek wcale nie wygląda na zadowoloną zwiększonym stanem posiadania.Nie rozumiem dlaczego? Przecież zabawa drobiazgami jest bardzo fajna.

Pamiętniki Nutka 10

304dWiększość odwiedzających nas dwunożnych kotów jest mną zachwycona . Niby powinienem się cieszyć. Hm…. Rozumiem,że zachwyca ich mój wdzięk i urok,ale oczy???? Podobno mam niesamowite,świecą się w ciemnościach.Jasne,są dopasowane do nocnego trybu życia i co w tym cudownego? Kocie źrenice potrafią się rozszerzyć tak bardzo,że oko wygląda jakby było czarne. A gdy padnie na nie więcej światła zamieniają się w szparki. Wydawać by się mogło,że to logiczne, a jednak dla nie których nie. Pewna dwunoga stwierdziła,że jestem fałszywy i mam złe spojrzenie,bo mrużę oczy. Ciekawe czy widząc moje oczy o zmroku,myślałaby,że otwarły mi się z zachwytu na jej widok?

W każdym razie moje oczy dostosowane są do prowadzenia nocnego trybu życia i korzystam z tego najlepiej jak potrafię.

Niedawno odkryłem,że Pańcia wcale nie widzi nocą.Mam poważne podejrzenia że tak mają wszyscy dwunożni i dlatego wymyślili sztuczne słońce.Pewno mieli problem z przygotowywaniem kotom jedzonka w ciemnościach.

Zauważyłem,że Pańcia szybko traci humor,gdy zachęcam ją do zabawy  nocą i to mi się nie podoba.