Poznałem dokładnie całe nasze siedlisko. Na początku odkryliśmy z Monusią,że jest tu bardzo wygodne łóżko. Fred wiedział o tym już od dawna,ale nie protestował,gdy zdecydowaliśmy się spać na nim.On jest bardzo zgodny i nigdy nie przeciwstawia się swojej żonie.Monusia także dba o niego i pozwala mu czasem spać z nami.Mnie wszystko wolno,bo jestem pod jej ochroną. Chociaż nie wszystko,nie wolno mi chodzić na strych. Zupełnie nie rozumiem dlaczego? Przecież tam mieszkają moje żony.One też nie przychodzą do nas. Podobno nie chodzi im o mnie,tylko boją się Mony. Też wymyśłiły… Niektórzy dwunożni myślą,że koty są samotnikami. Tymczasem kot,który nie potrzebuje do towarzystwa innych kotów,zdarza się rzadko. Ja najwyraźniej jestem kotem uspołecznionym,czyli takim,który lubi żyć w gromadzie. Moje żony są takie same jak ja. Podglądam je i podsłuchuję i wiem już sporo na ich temat.
Klusia i Białe Ucho są siostrami. Urodziły się na kanapie w pokoju ,w którym teraz mieszkam.Tofinkę przygarnęli dwunożni,gdy po Tęczowym Moście odeszła mama tamtych dwóch.Była od nich troszkę starsza i początkowo im matkowała.Zaprzyjaźniła się z Uchem i teraz kotki nie mogą żyć bez siebie.Oczywiście nie polują razem,bo my koty jesteśmy samotnymi łowcami. Ale po polowaniu śpią przytulone do siebie. Przed domem rosną dwie wielkie sosny. To nasz koci punkt kontaktowy.Wypisujemy na nim pazurkami czyje to terytorium i kto tu rządzi.Gdy wieczorem jedna kotka ociąga się z powrotem,druga stoi pod sosną i woła.Uspokaja się dopiero wtedy,gdy usłyszy z oddali odpowiedź. Zdarza się,że Tofik przepada na dłużej. Wtedy siostry śpią razem.Niech no tylko Fafik wróci. Zaraz ze strychu dobiegają kocie wrzaski.To Tofinka pokazuje Klusi ,gdzie jest jej miejsce. Ma do tego pełne prawo. W naszych kocich „rodzinkach”rządzi najstarszy kot lub kotka. Mała ,cienka Tofi jest tu najwaleczniejsza. Żaden obcy kot nie próbuje wszczynać z nią awantur. Jest bezlitosna dla obcych na swoim terenie.