Jeszcze trochę lodu, a zieleń tylko w postaci mchów i porostów,ale już czuje się ,że zima w odwrocie.
Czasem śniegiem posypie,ale sarenki też wiosnę czują.
Buraś bardzo lubił takie spacery i galopki wśród suchych traw.
Jeszcze trochę lodu, a zieleń tylko w postaci mchów i porostów,ale już czuje się ,że zima w odwrocie.
Czasem śniegiem posypie,ale sarenki też wiosnę czują.
Buraś bardzo lubił takie spacery i galopki wśród suchych traw.
Las zimą. Leśnie sarny zapewne śniegu nie lubiż,bo im życie utrudnia .podejść się też nie dadzą więc ujęcie mało udane
Sarny w naszym sadzie czują się jak u siebie. Prawie każdego roku jakaś sarna ma u nas młode. Taki maluch obserwuje nas z ukrycia i uczy się, że nie jesteśmy niebezpieczni, gdy dorośnie nie reaguje nawet na piłowanie drewna. Bliźniaczki chłopak z dziewczyną spędzały zimę, sypiając pod naszymi świerkami. Pojawiały się tuż przed zachodem słońca i układały do snu. Wędrowałam kiedyś przez wysokie trawy i nagle zobaczyłam leżącą pod brzoza sarnę. Widok był piękny i jak zwykle w takiej chwili nie miałam przy sobie nawet aparatu. Podejść z kamerą parkę leżącą na otwartej łące na tyle blisko by udało się sfilmować wymaga trochę gimnastyki. Zwłaszcza, że to „obce” sarenki, a nie koziołek wychowany w sadzie, który spokojnie obgryzał pączki z drzewka 10 metrów od Marka piłującego drewno.
Łazi się czasem po okolicy i nie spotka żadnego zwierzaka. Czasem plącze się jakiś w miejscu do którego nie da się dostać z kamerą ,albo zasłaniają go liście. Podkradałam się do koziołka nie widząc jego towarzyszek. On mnie zlekceważył, ale dziewczyny są ostrożniejsze. Galopujące stadko w pięknym tle ,to też jest dobry łup. Poszłam na sąsiednią polankę w nadziei, że się tam zatrzymały. Tam czekała mnie niespodzianka. Niespodzianka była skrzydlata i bardzo uprzejma, bo lot wykonała wokół mnie dając się z bliska sfilmować. Szczęścia też chodzą parami.
Bardzo lubię oglądać sarny wczesną wiosną. Malowniczo prezentują się na tle różowych brzózek i zielonych świerków. Kozły zdzierają swędzące osłonki z rogów, skutecznie uszkadzając drzewa. Załatwiły u nas już kilka świerczków. W ramach okupu zostawiają nam swoje rogi.
Jak widać oprócz podskubywania pączków drzewka można wykorzystać i do innych celów. Swędzą różki?
Ktoś założył sobie sad. Nie ogrodził , założył na łące, którą upodobało sobie śliczne stadko sarenek. Sad z mojego punktu widzenia był zaniedbany i jedyny pożytek z niego był taki, że zimą sarenki miały co skubać. Świetnie się tam czuły.
Na łąkach są dość liczne stadka saren. Ale w pobliżu mieszka sobie para . Często ją spotykaliśmy. Obserwowałam je dłuższą chwilę, gdy koziołek znikł mi z pola widzenia. Szukałam go z włączona kamerą, ale pojawił się dopiero ,gdy zdecydowałam się wyłączyć. Stąd tylko maleńka migawka gonitwy. A szkoda. Niestety często tak bywa. Zwierzaki dają się podejść bardzo blisko głównie wtedy gdy sprzęt fotograficzny został w domu.
Postanowiliśmy urwać się na mały spacerek po okolicznych łąkach,by poczuć wiosnę. Nie wierzyłam własnym oczom,gdy zobaczyłam trzy sarenki pasące się prawie na wyciągnięcie ręki. Mama i dwie dziewczynki. Mama właśnie znikała za wzniesieniem,smarkule pozostały. Gdyby mama mnie zobaczyła nie miałbym szans nawet na jedną fotkę. Sarenki w pewnym momencie mnie zauważyły,obejrzały z zainteresowaniem i wróciły do skubania zeszłorocznej trawki. Stałybyśmy pewno tak do wieczora,niestety sarnia mama dostrzegła intruzów i dała sygnał do odwrotu. W pięknych susach oddaliła się po łące a dzieci za nią. Wypłoszyły mi żurawie. Buraś uznał,że skoro wszyscy wokół gdzieś się spieszą,najwyraźniej nadeszła pora obiadu i pognał do domu.