Pamietniki Nutka 17

Stałem się kotem podróżującym.Odwiedzamy stare śmieci i urządzamy imprezy pożegnalne.Wszyscy mają wspaniałę humorki i nikt nie grymasi,że łażę po stole.Bo ja także lubie imprezować.

Przy okazji odwiedzany naszego Pana Weterynarza.W drodze wysmykuję się z szorek i Pańciowie muszą mnie łapać. Udało im się dorwać mnie tylko dlatego,że nie potrafię łazić po ścianach.

Bardzo nie lubię kocich szpitali ale tym razem jakoś szybko zasnąłem i obudziłem się dopiero w domu. Dziwne,bo od tej wizyty jakoś maleje we mnie zapał do reklamóweczek.51d

Moja ucieczka szalenie zdenerwowała Pańcię  i postarała  i się o szalenie elegancki zestaw spacerowy.Podróżuje w nim na dalszych i bliższych trasach.Zazwyczaj całą drogę śpię w moim koszyku. Jednak z najgłębszego snu  budzą mnie słowa Pańcia:”Tu gdzieś powinien być las”. Natychmiast siadam i zerkam za okno. Mona i Fred mają tak samo. Podczas przerw na dłuższych trasach spacerujemy sobie po trawce albo pięknie pachnących zielonych igłach.Wcale nie mam ochoty wracać do samochodu. Mona także polubiła jazdy. Niech no tylko zobaczy kluczyki w rękach Pańcia….

Tygrysia w realu 2 Przedwiośnie

Postanowiliśmy urwać się na mały spacerek po okolicznych łąkach,by poczuć wiosnę. Nie wierzyłam własnym oczom,gdy zobaczyłam trzy sarenki pasące się prawie na wyciągnięcie ręki. Mama i dwie dziewczynki. Mama właśnie znikała za wzniesieniem,smarkule pozostały. Gdyby mama mnie zobaczyła nie miałbym szans nawet na jedną fotkę. Sarenki w pewnym momencie mnie zauważyły,obejrzały z zainteresowaniem i wróciły do skubania zeszłorocznej trawki. Stałybyśmy pewno tak do wieczora,niestety sarnia mama dostrzegła intruzów i dała sygnał do odwrotu. W pięknych susach oddaliła się po łące a dzieci za nią. Wypłoszyły mi żurawie. Buraś uznał,że skoro wszyscy wokół gdzieś się spieszą,najwyraźniej nadeszła pora obiadu i pognał do domu.

Tygrysia w realu 2 Przedwiośnie

O Szarym i morderczyni w kolorowych piórkach zapewne napisze Nutek. Długo usiłowałam upolować myszołowa. Ptaszysko latało zawsze wysoko i kamera go nie łapała. Pół dnia spędziliśmy na łące nad którą najczęściej polował. Zniechęceni wróciliśmy do domu i…. zobaczyliśmy krążącego nad naszym ogrodem. Długo zagadką było białe ,wielkie ptaszysko.pojawiające sie nad stawem. Sfilmowany wreszcie ,zostal przedstawiony fejsowym miłośnikom ptaków i rozszyfrowany jako błotniak stawowy rodzaju męskiego. Te spacery wczesną wiosną odbywaliśmy zawsze w towarzystwie naszych kotów. Wędrowały z nami w dalekie okolice,zwłaszcza Meo. Nie odpuścił żadnej wyprawy.

Pamiętniki Nutka 16

Od kilku dni jesteśmy w nowym domu.Stoi tu ogromne łóżko ale i tak jest ciasno,bo śpimy na nim w piątkę. Najgorsze jest to,że moje żony nie chcą mnie znać. Wyprowadziły się na strych.Na razie oswajamy Pańcia. Szybko okręciłem Go sobie wokół pazurka.Wygląda na to,że mnie polubił. Ja Jego także i nie mam żalu o to,że zajął moje miejsce na łóżku. Przeniosłem się troszkę niżej,bliżej Monowego łba. Nocą,bo w dzień łóżko jest całe do naszej dyspozycji. Przed wyjazdem dostałem szorki i teraz będę mógł chodzić na spacerki. Może spotkam tam którąś żonę.Wołam,je przez szparę pod drzwiami,gdy wędrują na strych.Niestety wszystkie mnie lekceważą. Może obraziły się o to,że zająłem ich miejsce na łóżku?To przesada,bez problemu zmieściłyby się tu z nami.

Nawet nie próbują mnie poznać. Ze zdenerwowania zacząłem znakować.Największą satysfakcję mam ,gdy uda mi się podlać foliową torebkę.

21 Przyjechała Mama i przywiozłą prezenty.. To takie nieciekawe przedmioty w moich ulubionych foliowych torebeczkach.Urządziliśmy sobie wyścigi,kto pierwszy dopadnie odkładanej reklamówki. Przegrałem 12:1,ale była pyszna zabawa. Swoją drogą zupełnie nie rozumiem dlaczego Pańciowie tak ukrywaja moje hobby.

Tygrysia w realu

W tygrysiej znalazłam sie jesienią. Ale skoro teraz zaczynam pisać zacznę od wiosny. Zjawia się ona  niespodziewanie. Nawet nie wiadomo kiedy biała cisza,zaczyna nabierać barw i dżwięków.Latająca całą zimę nad naszym ogrodem para kruków,zaczyna gadać coraz głośniej i kręcić sie niespokojnie nad bezlistnymi drzewami.Kruki mają kilka gniazd,które starannie pielęgnuja,by wiosną wybrać jedno z nich.

Śnieg szarzeje,robi sie mokry,ślady na nim stają się większe. Psie? Wilcze? Nie rozróżniam.

Na jeziorze  nie widać,gdzie lód się kończy a zaczyna tafla wody. Chyba,że jakiś zwierzak urządzi sobie kąpiel.

Polujący myszołów cierpliwie,kręci się nad polami wydając chcarakterystyczne okrzyki. Małe ptasie co jakiś czas podnoszą krzyk,niektóre zaczynaja śpiewy.

Z nieba spadają jakieś białe śmieci,mało przypminające śnieg,czasem pada deszcz.

Krople na gałęziech chyba na zawsze skojarzyły mi się naszymi kotami.Dawniej na spacerach towarzyszyły nam Szary i Meo,teraz Buraś dźwiga swój brzuszek. Mam szczęście do leśnych kotów,które razem z nami poznają tajemnice tygrysiej w realu.

 

Tygrysy Dzień pierwszy

No cóż jako Książe mam tyle obowiązków,że na pisanie pamiętników brak czasu. Nie wypada mi jednak zawieźć Przyjaciół. Powiem krótko: Nasze życie w dolinie rozpoczęło się od wsadzenia nas( z kompletnym brakiem szacunku)za kraty i przywiezienia w nieznane miejsce. Byliśmy przerażeni i oburzeni. W ramach protestu wleźliśmy za szafę. Na dodatek Meo (tak tak,ten sam Meo) chciał nas pożreć żywcem. Duża tego nie nakręciła,bo nie chciała go kompromitować.Piesa,która kręciła się obok nas ,nie zrobiła na nas wrażenia. Inteligentnie nie narzucała się nam,dając czas na oswojenie w nowym domu. Nasza człowieka zaś jęczała cały czas :biedne koteczki,co utwierdzało nas w przekonaniu,że dzieje się nam krzywda. Sami zobaczcie jak zostaliśmy potraktowani.

 

Pamiętniki Nutka 15

Gdy wyjeżdżaliśmy z miasta była już ciemna noc.Zerkałem przez szybę,ciekawy co się tam dzieje? Jakoś ten poruszający się za oknem świat,nie wydawał mi się straszny.W środku było bezpiecznie.Wszyscy byli blisko mnie ,więc  spokojnie zasnąłem. Mona początkowo popiskiwala. Chyba mniej ode mnie widziała w ciemnościach. Ale spokój Freda dobrze na nią wpłynął, bo w końcu także zasnęła obok niego.

Właściwie przespaliśmy większą część drogi,ale było też kilka atrakcji.Od czasu do czasu zatrzymywaliśmy się,by wyjść na zewnątrz.Uparłem sie i za nic nie chciałem pić wody z mojej miseczki.Pańcia była bardzo zmartwiona,bo bała się ,że upał mi zaszkodzi.Wreszcie wpadła na pomysł,by napoić mnie ze strzykawki.Ten sposób picia zaraz przypadł mi do gustu. Siedziałem na Jej kolanach i spokojnie spijałem spływające kropelki.

W drodze Pańciowie zachwycali się krajobrazami i wzdychali wspominając mijające lato. My spokojnie spaliśmy w usypiającym szumie motoru.

Tak naprawdę obudziłęm sie dopiero na miejscu.Najpierw obszedłem całe mieszkanie,potem wskoczyłem na parapet,żeby skontrolować co jest za oknem. Od razu wypatrzyłem jedną z moich  żon,przechadzającą się po ogrodzie