Pamiętniki Nutka 31

Ostatnio spacerujemy we troje. Mona zajmuje się oswajaniem Meosia. On najpierw chował się pod krzaki i wołał. Ona podchodziła i kładła się obok. Meoś uciekał pod następny krzak i zabawa zaczynała się od nowa. Mona jest cierpliwa i nawet nie próbowała go dotknąć nosem.

Któregoś dnia Meoś otarł się o nią i tak się przestraszył tego co zrobił, że z dzikim wrzaskiem zwiał. Ale gdy wrócił ocierał się o nią bez problemu i dawał się wąchać. Teraz są nierozłączni.

A ja sobie oglądam żurawie i już wcale sie ich nie boję. Tylko mogłyby się tak nie wydzierać.

https://youtu.be/sRyEXXTl5Uc

https://youtu.be/H6f77vyKLOw

Pamiętniki Nutka 30

Z kota domowego stałem się tygrysem wędrownym. Potrafię już nakłonić Pańcie,by mnie zabierała ze sobą. Dziewczyny też biegają tam i sam. One potrafią spać w ogrodzie.Ja wolę na moim kocyku w domu. Na spacerkach nadal oswajamy tygryska. Jest już coraz bliżej. Okazało sie jednak,że w tygrysiej są trzy piżamony. Po ogrodzie cały czas za moim nowym przyjacielem snuje się jakiś paskudny pręgus. Jest bezczelny,pewny siebie i wcale nie boi się Mony.

Pamiętniki Nutka 29

Nareszcie przyszła wiosna. Pańcia zaczęła mnie wyprowadzać na spacerki. Wędrujemy po okolicy. Ostatnio byłem nad jeziorkiem. Okazało się ,że mieszkają tam łabędzie. Stanowczo nie lubię dzwięków jakie wydają ich skrzydła w locie. Ale wolę je od żurawi.  Te okropne ptaszyska drą się straszliwie. Ale nie wiadomo dlaczemu duża sie nimi zachwyca.

Od dluższego czasu usiłowałem wytłumaczyć Pańciom,że w ogródku jest mój blizniak i potrzebuje pomocy. Jest zagłodzony i przerażony. Wreszcie i Pańcia go zauważyła. Teraz jestem przynętą. Mam obowiązek meldować ,gdy mały znajdzie się w pobliżu. Wskakuje w szeleczki i biegniemy do ogrodu. Wszystkie koty w tygrysiej są łaciate. Prawdziwym piżamonem jestem tylko ja. Raczej byłem,bo teraz jest nas dwóch. Tylko ten drugi krąży wokół nas, boi sie podejść. Ale spoko już my go oswoimy.

Pamiętniki Nutka 29

Szkoda,że Fafik nie chce się z nami bawić. Mnie lekceważy i nie daje w żaden sposób sprowokować. Próbowałem wiele razy. Nie reagowała na żadne pacanie łapką, nawet jak zająłem jej miejsce na kredensie ,spokojnie poczekała aż sobie pójdę. Z Kluską jest inaczej, lubi zaszaleć,ale gdy nie ma ochoty na zabawę nie ma na nią siły. Zasyczy jak wąż i zwieje. Pańcia mówi, że jestem mały awanturnik i ,że nie będzie mnie bronić, jak któraś dziewczyna mi pokaże, gdzie moje miejsce. Ale ja jej nie wierzę. Za bardzo się boi o swojego koteczka.

Kluska to taka cicha woda. Niby nie chce awantur, ale mnie prowokuje. Najpierw lekceważyła moje zabawy metrem i sznureczkiem, a teraz najspokojniej zabiera się za nie. To, że używam jedno a drugie leży na dywanie, wcale nie znaczy, że może je zabierać bez mojej zgody. Wszystkie zabawki są moje. Tofki nie interesują żadne sznureczki. Obserwuje nas z góry i gdy za bardzo się awanturujemy, w jej spojrzeniu pojawiają się złowrogie błyski. Lepiej wtedy przerwać bijatykę udając zmęczonego.

 

 

Pamietniki Nutka 28

Już prawie zapomniałem,że byłem sam. Razem śpimy,razem jemy i we dwójkę z Klusią rozrabiamy. Ganiamy się wokół pokoju. Raz ja ją raz ona mnie. Cała sztuka polega na tym ,by nie zeskoczyć na podłogę. Od niedawna mamy jeszcze inną zabawę. Jedno czai się pod łóżkiem,by wyskoczyć na drugie z wrzaskiem.  Zabawa kończy się z chwilą powrotu Mony. Zupełnie nie rozumiem dlaczego nie pozwala  nam na zabawy. Wsadza nos między nas i odpycha od siebie.Pańcia mówi,że psy tak maja. Nie lubią awantur i w ten sposób im zapobiegają . Ale przecież my się tylko bawimy.

Pamiętniki Nutka 27

W zasadzie dziewczyny przeniosły się do nas na stałe. Początkowo siedziałem z nosem w szparze pod drzwiami i informowałem Pańcię, że już są. Któregoś dnia rozległ się straszliwy łomot do drzwi. To dobijała się Kluska. Chwilę później łomot się powtórzył. Tofinka prosiła o wpuszczenie. Wracająca Klusia wsuwa się jakby ukradkiem w szparę. Tofinka wpada jakby goniło ją stado wygłodniałych wilków. Gdy chcą wyjść siadają pod drzwiami i czekają na wypuszczenie.

Obie kocice szybko ustawiły moją mamusię. Pierwsza przeniosła się na łóżko Klusia. Bardzo szybko opanowała fotel Monusi. Próbującą ją obwąchać psice podrapała bezczelnie po nosie. Tofinka obserwowała je z wysokości. Pewnego dnia zeskoczyła,pozwoliła się obwąchać i poszła spać na łóżko. Wszystkie trzy dziewczyny dogadały się, ale mnie kocice jakby ignorują. Przed Tofinką mam respekt, ale Kluskę zaczepiam. Nawet ją podskubałem. Niech nie będzie taka ważna.

 

 

Pamiętniki Nutka 26

Hura kotki są z nami na dole. Zrobiło się zimno i Pańcia przyniosła obie do domu. Posiedziały na kredensie i poszły sobie. Sytuacja powtórzała się przez kilka dni . Przynoszone dziewczyny nie protestowały a mogły przecież uciec po drodze. Pierwsza Klusia uznała,że kredens jest świetnym miejscem do drzemki. Kilka dni póżniej dołączyła do niej Tofinka. Wbrew Pańcinym protestom wpakowałem się do nich. Z Klusią poszło łatwo,obwąchaliśmy sobie pyszczki i już. Syk Tofinki osadził mnie w miejscu. Ale teraz sypiamy razem pod sufitem . Zrobiło się tam troszkę ciasno,ale co tam…… Teraz koty rządzą nie tylko na kredensie ale w całym domu.

 

Pamiętniki Nutka 25

Wcale nie chce mi się pisać. Jestem smutny,bo nie ma już z nami Freda i Białego Ucha.Wszystko zaczęło się od guza na brzuchu Freda. Pańciowie jeździli z nim na różne badania i okazało się ,że trzeba operować.Po operacji Fred był bardzo słaby i smutny.Niby wszystko miało być w porządku,ale nie było. Konieczna była druga operacja. Niestety nie wytrzymało serduszko Freda. Wszyscy byli bardzo nieszcześliwi. Próbowałem pocieszająco ocierać się o Pańcia ,ale nawet mnie nie zauważył.

Kilka dni później rozchorowało się Uszko. Znowu jeździli do Pana Weterynarza.Nawet mnie zabrali ze sobą. Przy okazji okazało się,że mam astmę.Pomimo tego,że Pan Weterynarz robił co mógł,Uszka nie dało się uratować.Podczas choroby Tofinka cały czas pilnowała Przyjaciółki.Nie odstępowała jej na krok. Przestała polować,cały czas leżała obok niej.Nie protestowała,gdy Pańcia pakowała Ucho do koszyka i zabierała.Cały dzień czekała na strychu,by po powrocie przejąć opiekę nad nią.Uszko było jakby nieobecne,tylko spała i spała. Kiedy Pańciowie zostawili chorą u Pana Weterynarza,Tofi była niespokojna. Pańcia chodziła do niej na strych,by ją pocieszać. Normalnie nie lubię zostawać bez Pańci i zaraz protestuję.Tymczasem czułem,że musi tam chodzić. Wiedziałem,że trzyma kotkę na kolanach,bo zaraz po powrocie do mnie dokładnie ją obwąchiwałem.Jakoś nie byłem z tego powodu zły.

Tego dnia,gdy Białe Ucho odeszło po Tęczowym Moście,Tofka o tym wiedziała. Siedziała zakopana w koce i nie wystawiła nosa na zewnątrz.Od tego czasu przestała polować i nie chciała jeść.Całe dnie spędzała w swoim kąciku.Ja też byłem smutny i nie miałem ochoty na zabawę. Kluska przepadała na całe dnie. Na dodatek zaczęła chorować Mona.Ponownie Pańciowie jeździli na operację. Tym razem wszystko poszło dobrze,ale okazało sie,że Monusia ma chore serduszko i musi brać leki. Oczywiście Pańciowie nie zapomnieli o Tofince. Spędzali z nią masę czasu na zmianę. Wreszcie kotka nabrała ochoty do życia.

2b

Pamiętniki Nutka 24

Od kilku dni po strychu plącze się jakiś nieproszony gość.Moje żony boją się wchodzić na strych. Czekają na kolację w korytarzu,a po jej zjedzeniu uciekają na noc z domu.Pańć zrobił więc pułapkę.Na kocich drzwiczkach w bramie ,zamyka się klapa,gdy któryś kot przejdzie przez następne drzwi. Klapa zamyka się z sekundowym opóźnieniem do dźwięku,który rozlega się w mieszkaniu.Złoczyńca nie został doceniony. Pańciowie byli wolniejsi od niego.Słysząc muzyczkę w ułamku sekundy wyskuje za bramę.Ten KTOŚ nie tylko przestał się bać alarmu,ale nauczył się przenikać przez drzwi,nie uruchamiając klapy.

Przerażone kotki boją się spać w domu,choć na dworze jest silny mróz.Pańcia postanowiła je zamknąć.Po kolacji wyszła zamykając za soba drzwi na strych.Nie wiadomo było czy kocice pogodzą się z niewolą? Wypuszczone rano ,pognały w teren. Wieczorem zamaldowały się na kolację,po której nie wyszły na spacer tylko ulokowały na posłaniu i zasnęły. O dziwo Tofka nie odpędzała Klusi. Od tego dnia meldują się zawsze o tej samej porze na kolację i po posiłku układają się na swoich poduchach do snu,zerkając czy drzwi zostaną zamknięte. Kluska tylko raz złamała zasadę i nie pojawiła się o właściwej porze w domu.Oj dostało się jej od Fafika. Nie pomogło wstawiennictwo Pańcia i pokrzykiwania Pańci.Dobrze zapamiętała lekcję punktualności,bo nigdy więcej nie spóźniła się na kolację.

Cieszę się bardzo,że moim żonom już nie zagraża jakiś tajemniczy wróg i śpią bezpiecznie.Bez przerwy jednak marzę,by zamieszkały z nami.

80

Pamiętniki Nutka 23

Kocice mają kłopoty.Zrobiło się zimno i obce koty pchają się na strych.Robią to pod nieobecność prawowitych właścicielek.To,że zjadaja im karmę to mało. Bezczelnie znakują teren.Nie robią tego bynajmniej w sposób delikatny ocierając się pyszczkiem,ale wszystko opryskują moczem. Pańć usiłuje zlikwidować ten urokliwy zapach sączacy się po całym domu,dzień w dzień szoruje strych.Tofka jest coraz bardziej wściekła.

Jednego jegomościa przyłapali na gorącym uczynku.Wystraszył się i więcej nie przyszedł.Drugi czarny jak noc wpadł w pułapkę.Drogę do wyjścia odcięły mu dwa psy. Siedział za lustrem i trząsł się ze strachu. Idiota,przecież ani Mona ani Fred nie zrobiłyby mu nic złego.Machały ogonami i popiskiwały przyjaźnie.Wypuszczony na wolność popędził przed siebie i nie wrócił. Myśleliśmy,że na tym koniec z nieproszonymi gośćmi. Pewnej nocy jednak zakotłowało się nad naszymi głowami.Wściekłe wrzaski poderwały Pańciów,którzy pognali na górę.Po drodze potknęli się o biało-czarnego kota. Na najwyższej belce siedziałaa Tofinka,wokół fruwało białe i czarne pierze.Ponieważ nigdzie nie było Klusi,padło podejrzenie,że to ona uciekała.Mało to razy Fafik spadała na nią niczym grom z jasnego nieba i po chwili warcząca futrzana kula toczyła się po podłodze.Dokładniejsze poszukiwania dały nieoczekiwane rezultaty.Przerażona Klusia siedziała wciśnięta w ciemny kąt.To jednak obcy dostał wycisk. Zadowolona z siebie pogromczyni popluwała z belki futrem. Mieliśmy nadzieję,że na tym koniec wizyt. Najbliższe dni miały pokazać,że byliśmy w błędzie.

49