Pierwsze spotkania

Kiedy objąłem w posiadanie tygrysią plątał sie tu pewien czarny kot. Mnie osobiście nie przeszkadzał ,kocurem nie pachniał,więc pozwalałem mu tu być. Ale on jakiś niedorozwinięty był i rzucał się na mnie. W końcu Pańcia go złapała za tyłek i uziemiła w domu. Ogród był więc wyłacznie mój i zupełnie mnie nie wzruszało,że warczał na mnie z okna. Znam dużą ,nie miał szans mnie dosiegnać